10 tysięcy ton ryb na godzinę
FACEBOOK |

kontakt



Ośrodek Działań Ekologicznych „Źródła”
ul. Zielona 27, Łódź
tel. 42 632 3118
www.zrodla.org

sponsorzy

Projekt „Aby dojść do źródeł, trzeba płynąć pod prąd” o wartości całkowitej 433.900 zł dofinansowany jest w kwocie 378.880 zł ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a jego część pod nazwą „Łodzią po skarb – gra miejska i warsztaty dla uczniów dotyczące ochrony wód” o wartości ogólnej 43.458 zł jest dofinansowana w formie dotacji ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi w kwocie 25.050 zł (słownie: dwudziestu pięciu tysięcy pięćdziesięciu złotych).

Zgodnie z wymogiem WFOŚiGW musimy też podać w tym miejscu link do strony www.zainwestujwekologię.pl



patroni



1,5% podatku na zieloną edukację



10 tysięcy ton ryb na godzinę. Przełowienie światowych zasobów ryb


Każdej godziny wyławiamy z oceanów niemal 10 tysięcy ton ryb. Rocznie 80-90 milionów ton. Połowy – przypominające grabież w wielkiej skali – wykorzystują metody wywierające destrukcyjny wpływ na całe morskie ekosystemy: zarówno na ryby, jak i inne stworzenia, od ptaków morskich po rafy koralowe.

Nieuchwytny spadek bioróżnorodności

Trzy pokolenia kalifornijskich rybaków zostały zapytane przez grupę badaczy o to, które łowiska się zmniejszyły i gdzie, które gatunki najczęściej łapali w sieć, jaki był największy połów i jaka najpotężniejsza ryba, którą kiedykolwiek złowili. Najmłodsza grupa badanych miała 15-30 lat, średnia 31-54, a najstarsza ponad 54 lata. 84% wszystkich badanych stwierdziło, że ogólna ilość ryb spadła. Zarazem najstarsza grupa potrafiła wymienić 11 gatunków ryb, które kiedyś łowili, a których teraz już nigdzie nie można spotkać, średnia grupa 7, a najmłodsza zaledwie 2 gatunki, które w czasie ich kariery rybackiej przestały trafiać do sieci. Jednocześnie grupa najstarsza wiedziała, że przed laty wszystkie połowy były dokonywane bardzo blisko wybrzeża, tymczasem najmłodszym badanym rybakom nawet do głowy by nie przyszło, że można łowić ryby, nie wypływając kilkaset kilometrów w morze. Byli oni przekonani, że obszar ten nigdy nie był zarybiony.

To zjawisko zmian w postrzeganiu bioróżnorodności, określane w nauce jako shifting baselines (przemieszczające się punkty odniesienia), może częściowo tłumaczyć, dlaczego ludzkość z beztroską spogląda na problem destrukcji ekosystemów morskich.

(Źródło: Marcin Popkiewicz)

Niszczyciele morskich raf

Może ono także częściowo wytłumaczyć przyzwolenie na najbardziej niszczycielską metodę połowów, jakiej dopuszczają się „rybacy” wykorzystujący technikę trałowania dennego. Do jej wykonania niezbędna jest wielka jednostka pływająca, zwana trawlerem. Na światowych oceanach pojawiła się ona pod koniec lat 50. XX wieku. Wówczas wyławianych było rocznie ok. 20 milionów ton ryb na całym świecie. Do lat 70. poziom połowów wzrósł do 60 milionów ton. W latach 90. połowy osiągnęły poziom ok. 90 milionów ton rocznie i do dziś – pomimo usilnych starań – nie udało się ich zwiększyć.

Wracając do trawlerów – to prawdziwe morskie niszczyciele. Zorientowane jednak nie na wrogie jednostki obcych państw, ale na morskie ekosystemy. Ich długość dochodzi do stu kilkudziesięciu metrów, a wyporność nawet do 20 tysięcy ton. Do namierzania rybich ławic wykorzystują technikę satelitarną, dzięki czemu żadne życie nie umknie ostrzu ich sieci. Statki te mają na swoich pokładach przetwórnie i chłodnie, dlatego mogą przebywać na pełnym morzu nawet kilka miesięcy. W ciągu godziny są w stanie złapać w swoje sieci 200 i więcej ton ryb. A sieci te są narzędziem wyjątkowo wyrafinowanym. Do trałowania dennego wykorzystywane są pary trawlerów, między którymi rozpinana jest wielka sieć o długości jednego kilometra. U jej dołu przymocowany jest trał denny, który niczym pług niszczy wszystko, co spotka na swojej drodze. Dół sieci stanowi gruba stalowa lina obciążona ważącymi setki kilogramów stalowymi ciężarkami. Z każdym przeciągnięciem po dnie trały zbierają ryby, żółwie, koralowce, zabijają kraby, robaki, małże i inne żyjące w osadach dennych zwierzęta, rozdzierają rośliny denne. W ten sposób dno oceaniczne staje się pustynią. Wiele miejsc (np. na Morzu Północnym) jest w ten sposób przeczesywanych kilkakrotnie w ciągu roku.

Katastrofalne wyczerpanie zasobów

Tak wyrafinowane metody połowu, połączone z niepohamowanym i rosnącym apetytem stale zwiększającej się populacji świata na białko pochodzenia zwierzęcego i rybiego, spowodowały, że na całym Północnym Atlantyku populacje ryb drapieżnych, takich jak dorsz, czarniak czy plamiak, spadły w ciągu stulecia o 90%. A populacja tuńczyka atlantyckiego spadła o 97% w ciągu kilkudziesięciu lat. I wciąż trwają połowy tych ryb.

Masowe wybijanie drapieżników morskich prowadzi do powstania tzn. kaskady troficznej, czyli kaskadowej zmiany wzdłuż łańcucha pokarmowego. W tej sytuacji np. populacja płaszczek na Północnym Atlantyku sięgnęła w 2010 roku ponad 40 milionów sztuk. A że płaszczki żywią się ostrygami i małżami, spowodowało to załamanie populacji tych stworzeń.

Nieodpowiedzialne rybołówstwo doprowadziło do sytuacji, gdzie spośród wszystkich zasobów ryb morskich na całej planecie 33,7% jest nadmiernie eksploatowanych, 33,2% łowisk zostało wyczerpanych, 24,2% zostało kompletnie zniszczonych, na 8,4% łowisk połowy są rozwijane, a 0,5% łowisk jest odbudowywanych. Obecnie na całym globie nie ma ani jednego znaczącego ekosystemu morskiego, który nie byłby eksploatowany przez człowieka.

Dokąd popłynie ziemski statek?

Autorzy ostatniego raportu nt. stanu światowego oceanu, wydanego przez International Programme on the State of the Ocean (IPSO), stwierdzają, że „ani jedno państwo nie prowadzi należytej walki z przełowieniem, gdy co najmniej 70% światowej populacji ryb jest nadmiernie eksploatowanych (dotyczy to także Polski). (…). Celem powinno być umożliwienie kontroli łowisk przez lokalne społeczności, preferowanie małych kutrów, ograniczenie połowów przez duże jednostki. Niezbędne jest także zlikwidowanie dotacji dla flot rybackich, a także zakaz używania sprzętu, który przyczynia się do nadmiernych połowów i niszczenia środowiska morskiego, takich jak wielkie sieci trałowe. Nie powinno się także ingerować w wody nienależące terytorialnie do żadnych państw”.

Piotr Dominiak

Opracowano na podstawie:
Harald Welzer, Wojny klimatyczne, Warszawa 2010
Marcin Popkiewicz, Świat na rozdrożu, Katowice 2012
overfishing.org
Washington Post, artykuł pt. Just how badly are we overfishing the ocean
stateoftheocean.org

Dowiedz się więcej...